Wmawiam sobie, ze wszystko jest okej, ze juz o nim zapomnialam i go nie potrzebuje... Wcale nie, jedno slowo, gest czy sms od niego i znowu wszystko wraca. Tak dlugo staralam sie zapomniec, bylam przekonana, ze mi sie udalo, ale...
Wczoraj nie moglam zasnac, lzy cisnely mi sie do oczu, cos sie we mnie obudzilo i poczulam taka tesknote, jak nigdy. Dobrze, ze ogolnie udalo mi sie zasnac, po jakims czasie, ale jednak sie udalo. "Zamykam oczy i widze jak siedzimy na lawce, slysze jak mowimy, ze bedziemy szczesliwi zawsze" Obudzilam sie ze lzami w oczach, bo chcialabym, zeby stal sie rzeczywistoscia. Cholernie mi serduszko bilo, dawno sie tak nie czulam. Nie wiem co sie ze mna stalo, ze znow zaczelam tak o nim myslec. Myslalam, ze po tak dlugim czasie jakiekolwiek uczucie wygasnie, ale... jednak zauwazylam, ze czuje nadal to samo, co na poczatku. W tym momencie jest to chujowe uczucie.
Odrzucenie boli bardziej niz najgorsza obelga.
Cos w tym jest, niestety...chec akceptacji to cos normalnego, a jej brak posuwa ludzi do najgorszych czynow, do targniecia na wlasne zycie, czasami zycie innych. Odrzucenie nie jest ani fajnie, ani przyjemnie, ani latwe. Czasami, a nawet w wiekszosci przypadkow moze byc bardzo dobrym motywatorem do ciezszej pracy nad soba, wiekszego wysilku i "walki" o wlasne cele/marzenia. W koncu nic bardziej nie motywuje jak udowodnienie ludziom jak bardzo się mylili w stosunku do Ciebie.
Chyba zapomnialam, jak sie oddycha.
Stop.
~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~
28.09. -
87 dni do swiat!!
270 dni do wakacji!!!!!!!!!!!!!!!!!
niecierpliwie czekamy!